Poprzednia transkrypcja odcinka | Następna transkrypcja odcinka |
---|---|
Odmuszlacz | Bańki mydlane |
Artykuł Odcinka: Herbatka pod kopułą
Postacie[]
- SpongeBob
- Sandy
- Patryk
- Meduza
Dialogi[]
SpongeBob: Rety! Cztery parzydła! (wtedy wyciąga teleskop, a następnie zakłada okulary. Scena z meduzą, gdzie SpongeBob powoli spada na ziemię. Próbuję złapać meduzę i wyciąga stopę blisko niej. Później trochę widać go. Próbuję porwać meduzę w jego siatkę, ale łapie się sam. Meduza odlatuję. Wtedy SpongeBob słyszy daleko szarpanie. Idzie na szczyt wzgórza, gdzie widzi wielkiego małża próbującego zjeść wiewiórkę, która nosi kostium podwodny. SpongeBob sapie gdy widzi, że wiewiórka walczy)
SpongeBob: Gdzieś już chyba widziałem to stworzenie? (Bierze i otwiera książkę 'Przewodnik po kuli ziemskiej' i przekręca strony)
SpongeBob: O, proszę! (SpongeBob wskazuję na obrazek z wiewiórką)
SpongeBob: Wiewiórka lądowa! Ta wiewióreczka chyba ma kłopoty. (znowu scena z wiewiórką, gdzie próbuję się wydostać z środka małża)
Wiewiórka: A masz, ty żałosny mięczaku! Musisz nabrać dobrych manier! I jesteś tak brzydki, jak zupa ze szczawiu.
SpongeBob: Brawo wiewiórko! (znów scena z wiewiórką, kiedy niespodziewanie małż ożywa i i atakuje ją. Scena ze SpongeBobem, który jest w szoku, jego okulary spadły)
SpongeBob: Uważaj! Trzymaj się wiewióreczko! (przybiega do niego, pokazuje karate i krzyczy do małża, wtedy wskakuje na niego. Przez chwilę podskakuję i różnie siada. Skaczę daleko i ląduję na szczycie małża)
SpongeBob: Dzielnie walczyłeś, mięczaku. Ale nadchodzi twój koniec! (SpongeBob ciągnie małża za buzię)
SpongeBob: Hej, naprawdę daję radę! (SpongeBob ciągnie jeszcze mocniej. Wiewiórka otwiera buzię małża i SpongeBob leci na głowę w środku rafy koralowej.)
SpongeBob: Skopię ci muszlę! (SpongeBob usiłuję ścisnąć język małża. Wtedy małż trzasnął buzią.)
Wiewiórka: Trzymaj się, kanciasty koleżko! (następnie wiewiórka na zewnątrz kopię małża dookoła coraz więcej i kopię ostatni raz. Przez morze poleciał małż. Małż pisnął. Wiewiórka podchodzi i schla się do SpongeBoba)
SpongeBob: Ej, ty też znasz karate! (SpongeBob robi ruchy karate, kręci się w powietrzu, ląduje na swojej głowie i spłaszcza się.)
SpongeBob: Oł, to jak ci na imię?
Wiewiórka: Sandy! A ty jak się nazywasz? (SpongeBob biegnie na skale i skacze.)
SpongeBob: Jestem SpongeBob! (róg jego głowy zostaje dołączony do ziemi.)
Sandy: No, SpongeBob, a co powiesz na to! (następnie idzie do ogromnej skały i uderza ją ręką, słychać dźwięk gongu. Dźwięk gongu wzmacnia się i skała roztrzaskała się na małe kawałeczki.)
SpongeBob: O. (Sandy stoi nieruchomo z rękami na swoich biodrach dumna, uśmiecha się na całej twarzy.)
SpongeBob: Ach tak? Patrz teraz! (przygotowuje się do ruchu karate, ale wziął rękę za pachę i puścił bąka. Sandy idzie wesoła)
Sandy: Lubię cię, SpongeBob. Pasujemy do siebie jak łupina do orzecha. Ha-jah! (Sandy sieka SpongeBoba ręką, na głowie SpongeBoba robi się trójkątne wcięcie.)
SpongeBob: E, ja chyba też cię lubię. A-jah! (trójkątne wcięcie na SpongeBobie znika, chcę uderzyć ręką Sandy, ale nie może bo ma hełm.)
SpongeBob: Ał. Powiedz, czemu nosisz tą kulę?
Sandy: To mój hełm tlenowy.
SpongeBob: Mogę go przymierzyć?
Sandy: Nie. Ja w nim oddycham! Potrzebny mi tlen.
SpongeBob: Mi też! Kocham tlen! Tlen jest super.
Sandy: Nie żartujesz?
SpongeBob: "Tlen" to moje drugie imię! Im więcej tlenu, tym lepiej! Tlenu nigdy dość.
Sandy: To super. Może wpadniesz do mnie na herbatkę i ciacho? (pokazuję mapę) Jesteś tutaj! (wskazuję "Dom Sandy") Do zobaczenia!
SpongeBob: OK, no to do jutra. (przy domu Patryka) Patryk! Patryk! Patryk, Patryk, Patryk! Co to tlen?
Patryk: (podnosi się): Hę?
SpongeBob: Poznałem pewną dziewczynę. Ona nosi hełm pełen... tlenu. (Patryk zdejmuję okulary słoneczne)
Patryk: Myślisz, że ona tleni sobie włosy?
SpongeBob: No być może.
Patryk: To tylko taka moda. Jeśli chcesz być modny, podnieś mały palec. O tak. Im wyżej podniesiesz, tym będziesz modniejszy.
SpongeBob: (podnosi palec w górę): O tak?
Patryk: Wyżej!
SpongeBob: (podnosi palec wyżej): Może tak?
Patryk: Teraz jest modnie! Powinni cię nazywać SpongeBob Modnoporty!
W kopule Sandy
Patryk: Pamiętaj, myśli ponure, palec w górę. Dasz sobie radę, SpongeBob. Będę blisko.
SpongeBob: Dzięki, stary.
Sandy: Halo?
SpongeBob: Siemka, Sandy. To ja, SpongeBob!
Sandy: Jedną chwilkę, już cię wpuszczam. (brzęczyk wydaję dźwięk, a woda znika)
SpongeBob: Sandy, tam się bardzo coś zepsuło. Tam kompletnie nie ma... wody.
Sandy: Jasne, że nie ma wody. Jest tylko tlen. (SpongeBob macha ręką dookoła i wącha powietrze)
SpongeBob: Bez wody?
Sandy: To żaden kłopot, prawda? Ha-jah!
SpongeBob: Kłopot? (śmieję się) Ha-jah! Właśnie tak kocham tlen! (wziął oddech, a potem pokasłał) Tak bez wody?
Sandy: No to super. Zrobiłam teksańskie ciastka i herbatkę. Wchodź do środka! Ha-jah! (SpongeBob idzie cal naprzód i słabo słychać piszczenie z każdym krokiem) Jeszcze dalej. Chodź! (SpongeBob idzie jeszcze raz cal z wszystkimi piskami po kroku. Sandy biegnie i łapie SpongeBoba za rękę i znów biegnie) Zabawny z ciebie koleś. No chodź. Zaraz cię oprowadzę (scena z płonącym słońcem. Na dole, gdzie Sandy i SpongeBob stoją nieruchomo)
Sandy: Jesteś w mojej prywatnej kopule tlenowej. To miejsce jest najbardziej suche... (SpongeBob sapie) ..czyste...
SpongeBob: (chwilę sapie): Sandy...
Sandy: ...i najlepiej dotlenone w całym morzu. O, a tam jest fontanna. (scena z fontanną, gdzie czerwony ptaszek chlapie się i ćwierka)
Sandy: To jest mój dom. (SpongeBobowi wydaję się, że skoczy do wody w fontannie. Chcę pójść dalej, ale zostaje przy Sandy, żeby nie zauważyła, że idzie)
Sandy: Produkuje bardzo dużo tlenu. Kopuła jest z najmocniejszych polimerów-- tak naukowcy mówią na plastik. Czy to niezabawne? I wiesz co, nie łatwo było tu zamieszkać. Najpierw musieliśmy ... (w końcu SpongeBob ucieka i tarza się w fontannie, absorbujący się wodą. Wtedy wyskakuje do tyłu, bo ptaszek był zagniewany. SpongeBob leci z powrotem do Sandy, która kończy wypowiedzenie) ...utrzymywać w świetnej formie. Zapomniałabym, chodźmy na herbatkę. (robi w powietrzu ruch karate i biegnie. SpongeBob sapie. Słyszy tylko pukanie na zewnątrz. To Patryk, wskazuję na swój palec)
Patryk: Palec! Palec! (SpongeBob słabo podnosi palec i znowu sapie. Scena z jego posiedzeniem na pikniku na ławce. Słabo podnosi bukiet)
SpongeBob: Przyniosłem bukiet kwiatów. (Sandy idzie do niego)
Sandy: Dla mnie? Jaki słodziak! (Sandy chwyta kwiaty, który SpongeBob nie chcę puścić. W końcu wyciąga je, a potem luźne i ujawniające kości SpongeBoba kruszą się patrząc na rękę) Wszystko gra?
SpongeBob: Tak, wszystko gra.
Sandy: Wiesz, jesteś pierwszym morskim stworkiem, który mnie odwiedził.
SpongeBob: Nie mam pojęcia czemu.
Sandy: Mogę ci coś podać?
SpongeBob: Wody, jeśli łaska.
Sandy: Najpierw znajdę jakiś wazon.
SpongeBob: Nie śpiesz się. (wtedy sapie i potyka się ku drzwiom i walczy, próbując je otworzyć) Muszę się stąd wydostać! Aaaaahh! (następnie myśli)
Sandy: (w myślach SpongeBoba) Lubię cię, SpongeBob. Pasujemy do siebie jak łupina do orzecha! (SpongeBob walczy coraz więcej)
Patryk: (w myślach SpongeBoba) Myśli ponure, palec w górę. (SpongeBob podnosi palec. Później zaczyna wierzyć w siebie i słychać zwycięską muzykę)
SpongeBob: Nie chcę już wody! Woda jest dla leszczy! Nie chcę wody! Nie chcę wody! Nie chcę wody! Nie chcę wody, nie chcę wody...(następnie traci znowu zaufanie i muzyka zwalnia się)
Sandy: Ach, Te kwiatki są wprost cudowne! Postoją dłużej w wazonie pełnej zimnej wody z lodem. (SpongeBob jest kompletnie uzależnony od wody. Sandy siada naprzeciwko niego) Opowiedz mi o sobie. To chyba wspaniałe być wodnym stworkiem. (SpongeBob ogląda spadający lód w wodzie, który spada na dno)
Sandy: SpongeBob? (słychać dzwonek) O, są ciasteczka. (idzie z powrotem do drzewa) Zaraz wracam.
SpongeBob: (myśli) Nie chcę wody. Nie chcę wody. Zdecydowanie nie chcę wody. Nie chcę wody. Nie chcę wody. Nie chcę wody. Nie chcę wody. JA CHCĘ WODY!!! (wystrzela w powietrze, podskakuje do góry i trzyma wazon)
Patryk: Nie, SpongeBob! Nie, nie, nie, stój! Palec! Palec! (SpongeBob podnosi palec podczas picia całej wody)
SpongeBob: Jestem leszczem! (Spongebob biegnie do drzwi. Patryk wchodzi do kopuły i trzaska drzwiami)
Patryk: Nie możesz teraz wyjść! Wszystko zepsujesz!
SpongeBob: Tlen nie jest dobry, Patryku! Tlen nie jest dobry! (Patryk bierze go od drzwi i nosi go dookoła)
Patryk: Po prostu się wstydzisz. Nie martw się, stary. Dobrze ci idzie. (zaczyna słabiej chodzić) Nie pozwolę ci się poddać.... (upuszcza SpongeBoba i czołga się na ziemi, sapiąc. Kaszle i krzyczy) Co za straszne miejsce! (biegnie do drzwi i chcę je otworzyć) Tutaj nie ma wody! (SpongeBob przyłącza się do otwarcia drzwi)
SpongeBob: Próbowałem cię ostrzec!
Patryk: Musimy się stąd wydostać!
SpongeBob: Kręcisz nie w tę stronę! (dwoje upadają na każdego inaczej)
Patryk: Na pomoc! Niech ktoś nas stąd wypuści... (scena z płonącym słońcem. Sandy idzie z drzewa z herbatą i ciastkami)
Sandy: No to zapraszam! Będzie ci smakować...(krzyczy i upuszcza tacę. Na ziemi leży prawdziwa gąbka i rozgwiazda. Scena ze SpongeBobem i Patrykiem oparci na drabinie z dwoma akwariami na głowie. Sandy, na szczycie drabiny, trzyma wąż ogrodowy i napełnia hełmy wodą)
Sandy: Proszę, to powinno pomóc! Jeśli potrzebowałeś wody, czemu nie powiedziałeś? (Sandy przynosi na tacy trzy torebeczki na herbatę. Każdemu po jednym)
Sandy: Proponuję toast: za naszą przyjaźń! (ona piję. SpongeBob i Patryk podnoszą szklanki, ale wtedy rozbijają się o ich hełmy, a następnie rozlewają się)
Sandy: Jedną sekundę. (wkłada torebki do kasków, pozwala obojgu pić herbatę w wodzie.) Mam nadzieję, że obaj lubicie mocną. Do dna! (Patryk szturcha SpongeBoba, a potem obaj podnoszą swoje palce. Wszyscy znów piją i wzdychają)
Szablon:Transkrypcje/Seria pierwsza
Szablon:Slogan